Siedziałyśmy właśnie w dormie chłopaków i oglądaliśmy jakąś drame.
- Ale nudy...- jęczałam
- To wymyśl coś ciekawszego.
- Niby co ?
- Nie wiem.
- Czekajcie ja mam pomysł.Chłopacy idziecie ze mną na dach ? - Zerwała się Xiu
- To idźcie...Ej to nasze ! My idziemy na dach ! - Krzyknełam na chłopaka
- Nikt nie idzie na żaden dach. - Stwierdził stanowczo Kris
- Weź nie bądź taki. - Powiedział Tao robiąc wielkie oczy
- Nie.
- Słyszałeś go. Powiedział nie.- powiedziała Aizis
- Czyli wygrałyśmy ! - krzyknęłam i zaczęłam biegać po pomieszczeniu jak szalona
- Przyznać się. Co jej dałaś ?- spytał Kai
- Nic... Poza herą, koką i hasz to nic.- odrzekła Aizis
- I ty się zwiesz dobrą przyjaciółką ?- spytał D.O.
- Nom. Najlepszą.
- Jestem motylkiem, kwa kwa.- latałam po pokoju i krzyczałam
- Weź wyjdź, gadaj do ręki.- Zaśmiał się Chanyeol
- Jak chcesz, to masz.- pomachałam i skierowałam się w stronę drzwi. Odwróciłam się na chwilę i spytałam- Idzie ktoś ze mną na dach ?
- Co wam z tym dachem odbiło ? Macie tam jakieś zebranie rady ministrów ?- spytał Kris
- Jestem Harry Potter !!!- krzyknęłam
- To przybliż mi szklankę.
- Nie mogę używać magii poza Hogwartem.
- Jam jest Dumbledor i pozwalam ci czarować.- powiedział Chanyeol, unosząc rękę jak rycerz idący na wojnę.
Wszyscy walnęli facepalm'a.
- To gdzie jest "sam wiesz kto" ?- spytałam chłopaka
- Na polu minowym...- rzekła Aizis
- Idziemy ?
- Serio Dosia ? Serio ?
- Num. A co ? Zabronisz ?- spytałam
- Nom.
- A kij ci w dupę...- skwitowałam i usiadłam obok niej.
Dziewczyna złapała mnie jakby chciała mnie udusić i potarła pięściął o moją głowę.
- Ała... To boli...
- No i miało boleć.- zaśmiała się
- Wredna jesteś.- zanim zdążylam się zoriętować dziewczyna lerzła już na podłodze.
- Co za suhar ! - krzykneła po polsku
- Aż dom mi spłonął.- również zaczęłam się śmiać
- Chwila... ty coś do Suho wołałaś ? - spytał Kris
- Nie...
- Pomyśl sobie. Jak by miała wołać Suho skoro go tu nie ma ?- spytałam
- No u niej wszystko jest możliwe.
- I tu masz racje.
- Co już o mnie plotkujecie co ? Kto wam pozwolił ? - zerwała się Aizis
- Sama wiesz kto. - stwierdził Luhan, a dziewczyna szybko się od nas odsuneła.
- DEMENTORZY ATAKUJĄ !- krzyknęła Aizis
- ZRYJECIE MI PSYCHE !- również krzyknęłam
- Wiesz o tym że to już za późno, już ci ją zryłam. - odpowiedziała z wrednym uśmieszkiem
- Bardziej się chyba nie da.- stwierdził Chanyeol
- Dobra, co robimy bo już się zgubiłem ? - Spytał Lay
- Możemy iść się gdzieś przejść. - Stwierdził Tao
- Tak, tylko gdzie ?
- W dupę i trochę dalej.- powiedziałam
- No aleś ty miła. My tu myślimy gdzie tu iść, a ty....weź wyjdź.- Stwierdził Kai.
- A ty to taki miły ?
- No, i owszem. Czemu by nie ?
- No bo nie.
- Aha warto wiedzieć.
- Dobra nie kłócić się gołąbki - Stwierdził Baekhyun szturchając Aizis. Ta natomiast wydała z siebie dzwięk podobny do gruchania gołębia.
- Tak, jasne już to widzę.- podsumowałam
- Tsa....My nigdy nie będziemy parą.- dopowiedział Kai
- Czy ty coś sugerujesz ?- spytałam zadziornie.
- Nie, no nie patrz się tak na mnie. - Stwierdził i zasłonił oczy.
- Zabronisz ?
- Tak.
- Wiesz komu możesz....
- Dobra, spokojnie, kłótnia małżeńska czy cuś ? - wtrącił się Chen
- Nie.- odrzekliśmy razem.
- Niby co ?
- Nie wiem.
- Czekajcie ja mam pomysł.Chłopacy idziecie ze mną na dach ? - Zerwała się Xiu
- To idźcie...Ej to nasze ! My idziemy na dach ! - Krzyknełam na chłopaka
- Nikt nie idzie na żaden dach. - Stwierdził stanowczo Kris
- Weź nie bądź taki. - Powiedział Tao robiąc wielkie oczy
- Nie.
- Słyszałeś go. Powiedział nie.- powiedziała Aizis
- Czyli wygrałyśmy ! - krzyknęłam i zaczęłam biegać po pomieszczeniu jak szalona
- Przyznać się. Co jej dałaś ?- spytał Kai
- Nic... Poza herą, koką i hasz to nic.- odrzekła Aizis
- I ty się zwiesz dobrą przyjaciółką ?- spytał D.O.
- Nom. Najlepszą.
- Jestem motylkiem, kwa kwa.- latałam po pokoju i krzyczałam
- Weź wyjdź, gadaj do ręki.- Zaśmiał się Chanyeol
- Jak chcesz, to masz.- pomachałam i skierowałam się w stronę drzwi. Odwróciłam się na chwilę i spytałam- Idzie ktoś ze mną na dach ?
- Co wam z tym dachem odbiło ? Macie tam jakieś zebranie rady ministrów ?- spytał Kris
- Jestem Harry Potter !!!- krzyknęłam
- To przybliż mi szklankę.
- Nie mogę używać magii poza Hogwartem.
- Jam jest Dumbledor i pozwalam ci czarować.- powiedział Chanyeol, unosząc rękę jak rycerz idący na wojnę.
Wszyscy walnęli facepalm'a.
- To gdzie jest "sam wiesz kto" ?- spytałam chłopaka
- Na polu minowym...- rzekła Aizis
- Idziemy ?
- Serio Dosia ? Serio ?
- Num. A co ? Zabronisz ?- spytałam
- Nom.
- A kij ci w dupę...- skwitowałam i usiadłam obok niej.
Dziewczyna złapała mnie jakby chciała mnie udusić i potarła pięściął o moją głowę.
- Ała... To boli...
- No i miało boleć.- zaśmiała się
- Wredna jesteś.- zanim zdążylam się zoriętować dziewczyna lerzła już na podłodze.
- Co za suhar ! - krzykneła po polsku
- Aż dom mi spłonął.- również zaczęłam się śmiać
- Chwila... ty coś do Suho wołałaś ? - spytał Kris
- Nie...
- Pomyśl sobie. Jak by miała wołać Suho skoro go tu nie ma ?- spytałam
- No u niej wszystko jest możliwe.
- I tu masz racje.
- Co już o mnie plotkujecie co ? Kto wam pozwolił ? - zerwała się Aizis
- Sama wiesz kto. - stwierdził Luhan, a dziewczyna szybko się od nas odsuneła.
- DEMENTORZY ATAKUJĄ !- krzyknęła Aizis
- ZRYJECIE MI PSYCHE !- również krzyknęłam
- Wiesz o tym że to już za późno, już ci ją zryłam. - odpowiedziała z wrednym uśmieszkiem
- Bardziej się chyba nie da.- stwierdził Chanyeol
- Dobra, co robimy bo już się zgubiłem ? - Spytał Lay
- Możemy iść się gdzieś przejść. - Stwierdził Tao
- Tak, tylko gdzie ?
- W dupę i trochę dalej.- powiedziałam
- No aleś ty miła. My tu myślimy gdzie tu iść, a ty....weź wyjdź.- Stwierdził Kai.
- A ty to taki miły ?
- No, i owszem. Czemu by nie ?
- No bo nie.
- Aha warto wiedzieć.
- Dobra nie kłócić się gołąbki - Stwierdził Baekhyun szturchając Aizis. Ta natomiast wydała z siebie dzwięk podobny do gruchania gołębia.
- Tak, jasne już to widzę.- podsumowałam
- Tsa....My nigdy nie będziemy parą.- dopowiedział Kai
- Czy ty coś sugerujesz ?- spytałam zadziornie.
- Nie, no nie patrz się tak na mnie. - Stwierdził i zasłonił oczy.
- Zabronisz ?
- Tak.
- Wiesz komu możesz....
- Dobra, spokojnie, kłótnia małżeńska czy cuś ? - wtrącił się Chen
- Nie.- odrzekliśmy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz