piątek, 23 maja 2014

Rozdział XXVII " Gdzie jest Iza !? "


- Serio ? Dalej się chcecie kłócić ?- spytała Aizis
- Tak.- znów odpowiedzieliśmy razem.
- Aha...
- Dobra, to wy się kłóćcie a my idziemy.- skwitował Kris
Spojrzałam na chłopaka stojącego obok mnie i szybko podbiegłam do Aizis.
- Weź mnie z nim nie zostawiaj.- mówiłam błagalnie.
- No to chodź a nie się obijasz, borsuku jeden. - stwierdziła i zaczęła się śmiać
- Jestę borsukę.- powiedziałam i zrobiłam fikołka na podłodze.
- Dziecko... - westchnął Kai przewracając oczami
- Dorosły się odezwał ! - krzyknęłam podnosząc się z podłogi.- Jesteś o ... 4 lata starszy ?
- Tak.- odpowiedzieli chórkiem.
- Staruch !!!- krzyknęłam, robiąc efekty echa.
- Dzieciuch !!!- odkrzyknął mi chłopak robiąc to samo.
* narracja Aizis
- Ponoć z ADHD się wyrasta...- skwitował Xiumin.
- W ich przypadku może tak nie być.- zaśmiał się Lay
- Tu się z wami zgodzę.- odrzekłam
- Tak, tylko wiesz, że z tobą jest podobnie ?- spytał Boazi
- Chyba w twoich snach.- stwierdziłam
- Czekaj, Xiu pozwól, że to przetestuje.- stwierdził Lay
- No dawaj, nie dasz rady.- stwierdziłam opierając ręce o biodra.
- BUDYŃ !- krzyknął a Dosia zaczęła się śmiać.
- Mówiłem, że to dziecko.- odezwał się Kai
- Trzymajcie mnie bo mu zaraz...
- Co mi zrobisz ?- dopytywał
- Gówno.
- Na głowę chyba.- powiedziałam.
Wszyscy jakoś dziwnie na mnie spojrzeli, a ja schowałam się za najbliższą osobą. Jak się później okazało, za Lay'em.
- Dobra, wyjdź z za mnie, nie gryzą ale bywa że połykają w całości. - zaśmiał się
- Nie. Wolę jeszcze żyć.
- Za to mi się ode chciewa...- szepnęła lekko przymulona Dosia
- Ooo... dzidziuś zasypia.- stwierdził Chen
- Nie zasypiam.
- Przyznała się. WYGRAŁEM !- zerwał się główny tancerz koreańskiej grupy.
- Wal się...- mruknęła  najmłodsza
- No wiesz ty co ? Żeby swojego przyszłego męża obrażać ?- zaśmiałam się
- Eee... nie ? Prędzej ty i Yixing, niż ja i Kai. - stwierdziła z poker face'm
- Nie był bym tego taki pewien.- stwierdził Chanyeol
- No widzisz, mam poparcie. - stwierdziłam i wytknęłam koleżance język.
- No dobra, gdzie idziemy ? - spytał Tao
- A nie możemy iść gdzie nas nogi poniosą ? - spytałam
- Całkiem spoko pomysł. - stwierdził Kris podchodząc do mnie. - Czemu ty jesteś taka wysoka ?
- Duże ilości mleka robią swoje.
Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Poszliśmy w stronę parku. Kiedy już tam dotarliśmy, usiedliśmy na ławkach.
- Ładna dziś pogoda. - stwierdził Luhan.
- Zgadzam się z tym. - odrzekłam.
Oczywiście nasza wyprawa na spacer nie obyła się bez rzucania się śnieżkami. Potem poszliśmy na gorącą czekoladę.W czasie spaceru spotkaliśmy parę zespołów. Gdy już zaczęło się robić ciemno. Stwierdziłam, że muszę już wracać. Dosia też już była zmęczona. Kiedy chłopacy nas odprowadzali, zrobiło się naprawdę zimno.
- Wam nie jest zimno ? - zdziwił się Sehun gdy zobaczył jak młodsza się trzęsie
- Mi troszeczkę, ale zaraz będę w domu.- stwierdziłam
- Mi z resztą też trochę, ale da się przeżyć.- dodała młodsza.
Gdy dotarliśmy do naszych domów i pożegnałyśmy się z chłopakami, poszłyśmy każda do siebie. Gdy weszłam do domu zmarznięta, myślałam tylko o tym, żeby pójść już spać pod ciepłą pierzynkę. Zerknęłam na zegarek 1:00 w nocy.
- Ale ten czas szybko zleciał. - pomyślałam
Poszłam się przebrać i położyć spać. Obudziłam się rano. Promienie słońca wpadały przez odsłonięte okno. Wstałam i poszłam się ubrać. Nagle sobie o czymś przypomniałam. Szybko wzięłam telefon i zadzwoniłam do koleżanki. W końcu odebrała.
- Czego ?- burknęła zaspanym głosem
- Nie czego, tylko sprawdź czy Iza na noc do domu wróciła !
-... FUCK !!!- krzyknęła do telefonu.
- Dobra spokojnie pewnie jest z Suho. Nic jej nie jest. - stwierdziłam
- Ok, ja się zbieram i idę do chłopaków ochrzanić ją. - powiedziała i się rozłączyła.
Wyszłam z domu, stwierdziłam że też tam pójdę.
- Co się stało że tak szybko tu jesteś ? - spytał Chanyeol
- Normal...- nie mogłam przez chwilę nic powiedzieć, odchrząknęłam - Normalnie. - stwierdziłam
- Co ci ? - spytał Baekhyun
- Nic, nie przejmuj się. Przejdzie.
- Ok.
- Gdzie jest Iza !? - krzyknęła Dosia podchodząc do nas
- Cicho. Śpi u góry. - stwierdził Suho
- Mówiłam ci że nic jej nie jest. - upewniłam koleżankę
- No, nie jest do końca cała.
- Co się stało ? - spytałyśmy obie jednocześnie.
- Poszliśmy na łyżwy. No i że ja łamaga nie umiem jeszcze jeździć to poprosiłem Izę żeby mnie nauczyła. Kiedy chciała przyśpieszyć to wywróciła się i zbiła kolano
- Słyszę was ! Jak chcecie to przyjdźcie do mnie ! - krzyknęła Iza z pokoju lidera koreańskiej grupy.
Bez zastanowienia potruptałyśmy do dziewczyny. Siedziała na łóżku. Koło niej leżały zepsute łyżwy. O dziwo dziewczyna mniej się przejmowała swoim stanem zdrowia niż łyżwami. Na nich się uczyła jeździć i na nich zaliczyła swoją pierwszą wywrotkę, więc były jej bardzo bliskie.
- Aizis, dasz radę naprawić ? - spytał wstając.
Przy wykonywaniu ruchu lekko syknęła.
- Postaram się, ale ty mi obiecaj że się nara...-znowu zbrakło mi głosu
- Co się stało ? - spytała najstarsza
Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i napisałam w notatniku to co chciałam powiedzieć. Pokazałam dziewczynie.
- No to Dosia opowiadaj. Co się wczoraj działo, że Aizis nie może mówić ?
- W skrócie czy w szczegółach ?
- W skrócie.
- Wczoraj było zimno.
- ... Tyle to wiem. Jakiś konkret poproszę.
- Emm... A więc, szliśmy, był wieczór, zimno, bez kurtek, Aizis chyba chora.
- Aha...
                                                                                                                                                 
Udzielajcie się trochę !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz